Ten śnieżnobiały sufit był jej płótnem. Wyobraźnią malowała na nim obrazy, pozostawiała plamy, ślady, wyświetlała najskrytsze pragnienia i wspomnienia krótkiego jeszcze życia.
- O czym myślisz?
Spojrzała na podpierającego się na łokciu towarzysza swej niedoli.
- O białym kolorze.
- A tak naprawdę?
- O tym, że jak wpadnie tu Jędrzej i zobaczy, że leżymy razem na moim łóżku to wylecisz stąd szpagatami.
- Aniele...
Obróciła się w jego stronę i tak samo jak on podparła się na łokciu. Utkwiła wzrok gdzieś w okolicach jego policzka, wstydząc spojrzeć mu w oczy. Nadal była sobą, zamkniętą w sobie, wystraszoną, wstydliwą dwudziestotrzylatką. Wciąż nie potrafiła się przełamać i spojrzeć w oczy swojemu prywatnemu terapeucie, który nachodził ją w mieszkaniu średnio pięć razy w tygodniu.
- O wszystkich głupstwach, które w życiu zrobiłam.
- Czasem robimy coś, co wydaje nam się za słuszne, jednak później okazuje się, że popełniliśmy najgorszy błąd w swoim życiu. Zatem, co zrobiłaś?
- Wsiadłam do samochodu...
- Zgadzam się z tobą, to był chyba jeden z tych najgorszych błędów.
- Przestań się ze mnie nabijać - fuknęła - To wcale nie jest śmieszne. A ty filozofie, co byś zrobił?
Położyła głowę na poduszce, wzdychając głośno. Teraz przed swoimi oczami miała napisy na koszulce bruneta. Oddychał powoli, widocznie się nad czymś zastanawiając.
- Nie wiem czy żałowałbym tego, co zrobię i uznał to za błąd, ale...
- Ale co? - ponagliła go, spoglądając mu na chwilę w oczy.
- Ale najchętniej był Cię teraz pocałował.
Serce na moment stanęło, oddech zamarł w jej piersi. Spuściła wzrok i szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w jego koszulkę, która unosiła się i opadała powoli za każdym razem, gdy brał głęboki oddech. Patrzył z uśmiechem jak bije się z myślami, odgrywa walkę między swoim sercem a rozumem. Milczała jak zaklęta. Myślał, że wszystkie nadzieje stracone i nie doczeka się odpowiedzi, gdy słabym głosem zdołała z siebie wydusić:
- A więc zrób to - podniosła głowę do góry i spojrzała mu w oczy.
- Co?
- Nicolasie... - poruszyła ustami, nie wydając z siebie żadnego głosu.
Błagała go wzrokiem. Nie mógł się w tej sytuacji nie zgodzić. Nie byłby nawet w stanie powstrzymać tlącego się w podświadomości instynktu.
- Jeśli stracę równowagę, nie będziesz krzyczała? - zapytał szeptem.
Pokręciła przecząco głową, czując jak serce wraz z żołądkiem podchodzi jej do gardła.
- Nie wiem czy będę potrafił.
- Jak to?
- Bo nie umiem zachować się przy tobie jak rasowy podrywacz.
Roześmiała się cicho, odkręcając głowę w bok. Jej zmysły domagały się działania, instynkty chciały już zawładnąć nią całą. Pośród szeptów i bicia serca, rozum wypłynął na szeroką wodę i zniknął za horyzontem. Dlatego cała zadrżała, gdy opuszkami palców dotykał delikatnie skroni, kości policzkowej, blizny przy uchu, kącika ust.
- Popatrz na mnie - poprosił szeptem, nie przerywając wykonywanych czynności.
Jak niewolnica wykonała jego prośbę. Zamglonym wzrokiem błądziła po jego twarzy, a on uśmiechał się lekko za każdym razem, gdy napotkał przypadkiem jej spojrzenie. Nieświadomie i zupełnie mimowolnie podniosła dłoń i dotknęła szorstkiego policzka. Mogłaby przysiąc, że przymknął oczy, ale w tamtym momencie niczego nie była pewna, mógł zawieść ją zmysł wzroku.
- Nicol...
Niespodziewanie zetknął ich usta razem. Rój motyli poderwał się delikatnie do góry zarówno w jej jak i jego brzuchu. Oniemiała. Nie potrafiła skoncentrować swoich myśli w jednym punkcie. Krążyły swobodnie w jej głowie, podczas gdy niespiesznie oddawała jego pocałunki. Nie naciskał. Wiedział, że nie chciałaby tego. Dlatego postanowił powoli doprowadzać ją do obłędu. Pierwszy, drugi, trzeci.
Oparł się o jej czoło, oddychając niezwykle płytko. Przełknął głośno ślinę, czując jak ręka blondynki dotyka jego piersi nieopodal serca. Serca tłoczącego krew tylko dla niej.
- Serce ci bije.
- Hmm, dziwne. Nie pamiętam kiedy ostatnio to robiło - odparł poważnie, po czym roześmiał się głośno.
- Bardzo śmieszne - mruknęła z przekąsem.
Pochylił się nad nią i pocałował lekko w zarumieniony policzek.
- Zostaniesz na obiedzie? - zapytała szeptem.
- Raczej nie, zaraz Jędrzej mnie stąd zgarnie - odpowiedział cicho, wstając z łóżka.
Usiadła gwałtownie i złapała go za rękę. Spojrzał na ich splecione dłonie zupełnie mimowolnie, tknięty instynktem. Przyciągnęła go w swoją stronę, więc chcąc czy nie, usiadł obok niej na łóżku. Przysunęła się do niego, czując jak brunet gładzi kciukiem delikatną skórę jej dłoni. Elektryzował ją jego dotyk, ledwo wyczuwalny, a jednocześnie atakujący wszystkie zmysły, niepozwalający myśleć racjonalnie. Powoli przychylała się do niego, by zatrzymać się dosłownie kilka milimetrów od jego twarzy.
- Zostań - wyszeptała, muskając nieświadomie jego usta. Nie wiedziała, co w nią wstąpiło. Nie wiedziała wtedy zupełnie nic, lecz czuła, że będzie żałować tego do końca swych dni.
Materiał bonusowy na święta. Życzę Wam wszystkim dużo zdrowia, szczęścia i sukcesów. Aby wszystko wychodziło po Waszej myśli i spełniały się najskrytsze marzenia. Żebyście ten czas spędzili z rodziną, bo bez niej tak naprawdę nic nie ma sensu. Ja np. nie wyobrażam sobie świąt bez całej rodziny u mnie w domu, jest mi po prostu źle i smutno. A wy życzcie mi dobrych ocen i duuużo weny ♥
P.S. Długością przypomina niektóre rozdziały. Nie dajcie się zwieść.
No to pierwsze koty za ploty.
OdpowiedzUsuńKupilas mnie wariatko no
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!'Jak ja się cieszę, to nie masz pojęcie! Ile ja na to czekałam też nie! To w jaki sposób dobrałaś wszystkie słowa do wykreowanej sytuacji, do wszystkich gestów i uczuć uniosło mnie do góry, wręcz lewitowałam. Za każdy z resztą razem wprawiasz w te cudowny stan, zawsze czytam z zazdrością to co wydobywa spod twojej ręki <3
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńod teraz będę na bieżąco.
Twoje opowiadanie jest... aż nie umiem znaleźć słów, ab móc je opisać. Cudowne, piękne - to dla niego obraza :)
teraz będę z rozdziałami w miarę na bieżąco (a przynajmniej się postaram:)